Historia Tofika.
Co się działo z Tofikiem.......?
Historia Tofika jest bardzo smutna i przestrzega mam nadzieję wszystkich
przed nieodpowiedzialnym traktowaniem zwierząt, a szczególnie tych
adoptowanych ze schroniska.
Dnia 26.11.2010 roku w gazecie "Metro" pojawiło się ogłoszenie
dotyczące psa bardzo potrzebującego domu. Psa, który całę swoje
szczenięce życie spędził w łódzkim schronisku.
Rozdzwoniły się telefony z całęj Polski, Tofik ujął swoim smutnym,
przerażonym spojrzeniem wielu psich przyjaciół. Ponieważ w piątek
schrnisko jest nieczynne, w osobotę rano ustawiła się kolejka pod
schroniskiem w sprawie adopcji Tofika. Pies znalazł dom i wydawałoby się
wspaniałą Panią na resztę swojego życia. Zakochana w Tofiku Elżbieta
K. z Olsztyna czekała pod schroniskiem już od godziny 9.00 rano, mimo że
schronisko czynne jest od godziny 10.00.
Wspólny spacer z psem utwierdził wszystkich zainteresowanych jego losem w
przekonaniu, że to odpowiedni dom dla niego. Zanim Tofik wsiadł do
samochodu, jedna z wolontariuszek uprzedzała nowych właścicieli o
możliwych zachowaniach psiaka doświadczonego schroniskową
rzeczywistością. Nowy Pan zapewnił spokojnie " Proszę się nie
martwić, trafił w bardzo dobre ręce, będzie miał u nas dobrze". I tak
Tofik pojechał w podróż do swojego nowego domu w Olsztynie.
Tego samego dnia wieczorem Pani Elżbieta zadzwoniła do wolontariuszki,
żeby poinformować, że psiak podróż zniósł dzielnie, a w domu
zachowuje się wspaniale.
Na następny dzień w kolejnej rozmowie telefonicznej Pani Ela martwiła
się zachowaniem Tofika, który rzekomo cyt."zdarł piżamę z jej męża i
z dnia na dzień stał się niezwykle agresywny". Zapewniała, cyt."że
rozumie, że jeden dzień to zbyt krótko na aklimatyzację psa w nowym
domu i że będzie z nim pracować, skorzysta z porad behawiorysty
olsztyńskiego i że ostatnią rzeczą, którą uczyni, to oddanie psa,
gdyż już się bardzo z nim zżyła".
A nas zastanowiło, co się musiało stać w nowym domu, że ten niewielki,
delikatny i przerażony psiak nagle stał się agresorem? Czego się
wystraszył?
Na następny dzień, w poniedziałek, zadzwoniłado schroniska jedna z Pań
pracujących w schronisku w Olsztynie w celu uzgodnienia co robić z
Tofikiem, gdyż Pani Elżbieta chciała go tam oddać.
Po dwóch dniach od adopcji jej ogromna miłość i przywiązanie do psa
pękły jak bańka mydlana!
Pies nie został przyjęty do schroniskaw Olsztynie. Pani Elżbieta
została odesłana z psem do łodzi, skąd pies był adoptowany. W
kolejnych rozmowach telefonicznych Pani Elżbieta wyznała (chyba uznała,
że jest to rzecz całkowicie naturalna i normalna), że cyt. "przeciez nie
może tego psa trzymać non stop uwiązanego, a pies jest tak agresywny, bo
szczeka na odwiedzających ją znajomych" i dodała "no trudno, stracę
kolejne pieniądze na podróż do Łodzi".
Tofik wrócił do nas w sobotę 3.12.2010r i gdy tylko przekroczył próg
schroniska, zobaczył ulubioną wolontariuszkę, zaczął radośnie machać
ogonem, cieszyć się i tulić do znajomych mu osób-pracowników
schroniska.
Pani Elżbieta urządziła wielką awanturę, gdyż uważała, że pies
musi być natychmiast przyjęty , bo ona nie ma czasu i jej się spieszy!
Do awantury przyłączył się jej mąż, który swoim donośnym głosem
sprawił, że Tofik chciał uciekać z gabinetu, schował się pod
krzesłem, a w końcu wtulił swoje małe ciałko w wolontariuszkę, chcąc
chyba powiedzieć " Ratuj mnie, proszę!"
I w ten oto sposób Tofik jest dzisiaj bogatszy o nowe, przerażające
doświadczenia. Ponownie trafił do schroniskowej rzeczywistości, która
być może jest dla niego lepszym azylem, niż "NIEODPOWIEDZIALNY DOM W
OLSZTYNIE", ale mamy jednak nadzieję, że nie będzie dożywotnim
przystankiem w jego życiu.
Tofik powoli dochodzi do siebie, jst kolejnym zagubionym maluchem, który
nie wie dlaczego znowu tutaj trafił? Co się stało? Gdzie jego dom? Gdzie
jego Pani?
Mamy nadzieję, że pomimo wszystko uda się mu znaleźć wspaniały,
odpowiedzialny dom, na jaki zasłużył. Czekamy na wybawiciela naszego
Tofika.
Co się działo z Tofikiem.......?
Historia Tofika jest bardzo smutna i przestrzega mam nadzieję wszystkich
przed nieodpowiedzialnym traktowaniem zwierząt, a szczególnie tych
adoptowanych ze schroniska.
Dnia 26.11.2010 roku w gazecie "Metro" pojawiło się ogłoszenie
dotyczące psa bardzo potrzebującego domu. Psa, który całę swoje
szczenięce życie spędził w łódzkim schronisku.
Rozdzwoniły się telefony z całęj Polski, Tofik ujął swoim smutnym,
przerażonym spojrzeniem wielu psich przyjaciół. Ponieważ w piątek
schrnisko jest nieczynne, w osobotę rano ustawiła się kolejka pod
schroniskiem w sprawie adopcji Tofika. Pies znalazł dom i wydawałoby się
wspaniałą Panią na resztę swojego życia. Zakochana w Tofiku Elżbieta
K. z Olsztyna czekała pod schroniskiem już od godziny 9.00 rano, mimo że
schronisko czynne jest od godziny 10.00.
Wspólny spacer z psem utwierdził wszystkich zainteresowanych jego losem w
przekonaniu, że to odpowiedni dom dla niego. Zanim Tofik wsiadł do
samochodu, jedna z wolontariuszek uprzedzała nowych właścicieli o
możliwych zachowaniach psiaka doświadczonego schroniskową
rzeczywistością. Nowy Pan zapewnił spokojnie " Proszę się nie
martwić, trafił w bardzo dobre ręce, będzie miał u nas dobrze". I tak
Tofik pojechał w podróż do swojego nowego domu w Olsztynie.
Tego samego dnia wieczorem Pani Elżbieta zadzwoniła do wolontariuszki,
żeby poinformować, że psiak podróż zniósł dzielnie, a w domu
zachowuje się wspaniale.
Na następny dzień w kolejnej rozmowie telefonicznej Pani Ela martwiła
się zachowaniem Tofika, który rzekomo cyt."zdarł piżamę z jej męża i
z dnia na dzień stał się niezwykle agresywny". Zapewniała, cyt."że
rozumie, że jeden dzień to zbyt krótko na aklimatyzację psa w nowym
domu i że będzie z nim pracować, skorzysta z porad behawiorysty
olsztyńskiego i że ostatnią rzeczą, którą uczyni, to oddanie psa,
gdyż już się bardzo z nim zżyła".
A nas zastanowiło, co się musiało stać w nowym domu, że ten niewielki,
delikatny i przerażony psiak nagle stał się agresorem? Czego się
wystraszył?
Na następny dzień, w poniedziałek, zadzwoniłado schroniska jedna z Pań
pracujących w schronisku w Olsztynie w celu uzgodnienia co robić z
Tofikiem, gdyż Pani Elżbieta chciała go tam oddać.
Po dwóch dniach od adopcji jej ogromna miłość i przywiązanie do psa
pękły jak bańka mydlana!
Pies nie został przyjęty do schroniskaw Olsztynie. Pani Elżbieta
została odesłana z psem do łodzi, skąd pies był adoptowany. W
kolejnych rozmowach telefonicznych Pani Elżbieta wyznała (chyba uznała,
że jest to rzecz całkowicie naturalna i normalna), że cyt. "przeciez nie
może tego psa trzymać non stop uwiązanego, a pies jest tak agresywny, bo
szczeka na odwiedzających ją znajomych" i dodała "no trudno, stracę
kolejne pieniądze na podróż do Łodzi".
Tofik wrócił do nas w sobotę 3.12.2010r i gdy tylko przekroczył próg
schroniska, zobaczył ulubioną wolontariuszkę, zaczął radośnie machać
ogonem, cieszyć się i tulić do znajomych mu osób-pracowników
schroniska.
Pani Elżbieta urządziła wielką awanturę, gdyż uważała, że pies
musi być natychmiast przyjęty , bo ona nie ma czasu i jej się spieszy!
Do awantury przyłączył się jej mąż, który swoim donośnym głosem
sprawił, że Tofik chciał uciekać z gabinetu, schował się pod
krzesłem, a w końcu wtulił swoje małe ciałko w wolontariuszkę, chcąc
chyba powiedzieć " Ratuj mnie, proszę!"
I w ten oto sposób Tofik jest dzisiaj bogatszy o nowe, przerażające
doświadczenia. Ponownie trafił do schroniskowej rzeczywistości, która
być może jest dla niego lepszym azylem, niż "NIEODPOWIEDZIALNY DOM W
OLSZTYNIE", ale mamy jednak nadzieję, że nie będzie dożywotnim
przystankiem w jego życiu.
Tofik powoli dochodzi do siebie, jst kolejnym zagubionym maluchem, który
nie wie dlaczego znowu tutaj trafił? Co się stało? Gdzie jego dom? Gdzie
jego Pani?
Mamy nadzieję, że pomimo wszystko uda się mu znaleźć wspaniały,
odpowiedzialny dom, na jaki zasłużył. Czekamy na wybawiciela naszego
Tofika.
Hosting naszej strony zapewnia Ogicom